— Spędziliśmy tam mnóstwo czasu, ucząc się od najlepszych „nosów”, bo nie ma w Europie szkoły perfumiarstwa. Fachu trzeba się uczyć jak w średniowieczu: praktykując u mistrzów — opowiada Monika Zagajska.
Lubimy ją. Nie ma wielkiego ruchu, ale to bardzo dobry punkt, takie małe Champs Elysee, namiastka starej Warszawy. Uznaliśmy też, że skoro nie mamy budżetu na reklamę, to dobrym pomysłem będzie otwarcie lokalu między butikami znanych polskich projektantów, bo dzięki temu ktoś się o nas dowie — twierdzi Monika Zagajska.
Po publikacjach w pismach w Szwecji i Danii oszalała na naszym punkcie Skandynawia — cieszy się Monika Zagajska.
— Jesteśmy przekonani, że kolejnym etapem rozwoju będzie perfumeria za granicą. Nie wiemy jeszcze, czy będzie to Nowy Jork, Oslo czy Paryż. Zastanawiamy się też, czy znaleźć inwestora, otworzyć lokale w kilku miastach na świecie i być potężną firmą, czy rozwijać się powolutku i za dziesięć lat, gdy dzieci pójdą na studia, otworzyć mały butik w Kalifornii? — rozważa Monika Zagajska.
źródło: Agnieszka Rodowicz, "Weekend. Puls Biznesu", "Z miłości do zapachu", kwiecień 2018