Anna Szubrycht-Aguilar i Małgorzata Dyrcz: Nie traktujemy Say hi jako tymczasowego projektu

Anna Szubrycht-Aguilar i Małgorzata Dyrcz: Nie traktujemy Say hi jako tymczasowego projektu

Mimo, że założycielki Say hi (laureat Love Cosmetics Awards 2023 w kategorii Startup Time) są nadal na etapie reinwestowania większości zysków, a ich pensje nie oscylują wokół tych, które miały w korporacjach, niczego nie żałują, bo widzą duży potencjał rozwoju, a tysiące zadowolonych klientów jeszcze bardziej nas motywują do pracy nad marką.

Anna: Zaczynałyśmy od zera, wkładając w ten biznes własne ogromne zaangażowanie i po 150 tysięcy złotych. Wiedziałyśmy że to kropla w morzu potrzeb, ale miałyśmy plan. Początki nie były łatwe. Co chwila zaskakiwały nas coraz to nowsze wydarzenia. Ledwie skończyła się pandemia, pojawił się problem rekordowej inflacji, rosnących kosztów transportu, wojny w Ukrainie, kursu euro – to wszystko było i jest dla nas bardzo trudne, stresujące. Musimy czasem zrezygnować z jakichś inwestycji oraz planów i się nie poddawać. Uczymy się pokory i cierpliwości. Zaczynałyśmy z czterema produktami, po dwóch latach portfolio marki powiększyło się do ośmiu, a w planach do końca roku są kolejne dwa, które pozwolą nam również wejść w nową kategorię produktową, jaką jest makijaż. Kwestię opracowywania konkretnych receptur i sposobu produkcji oczywiście zostawiamy specjalistom, tak samo jak logistykę, czyli wysyłkę i magazynowanie produktów. Zewnętrzne marki wspomagały nas też w kwestii reklam internetowych. W międzyczasie same orientowałyśmy się, które obszary wymagają poprawy, więc stawałyśmy przed wyborem: albo zmienić ekipę, albo samej się tego nauczyć. Na pewno takim młodym markom jak nasza przydałoby się większe wsparcie ze strony państwa. Czekamy na program, który pozwoliłby nam uzyskać dofinansowanie na rozwój firmy na międzynarodowych rynkach.

Małgorzata: Zwłaszcza, że banki nie są skłonne udzielać kredytów młodym biznesom. My same zdałyśmy sobie sprawę, że zarządzenie wielomilionowym biznesem — ale czyimś - to coś zupełnie innego niż zarządzanie własnym. Pracując w korporacji dostawałyśmy do rąk gotowy produkt, a naszą rolą było jego wypromowanie i sprzedanie. Nauczyłyśmy się korzystać z rad ekspertów, bo trudno być specjalistą od wszystkiego. Często wchodzimy w obszary dla nas zupełnie nowe. Cały czas się uczymy, rozwijamy. E-Commerce to pędząca maszyna. Konkurencja jest ogromna i nie możemy pozwolić sobie na błądzenie. Zaangażowanie to słowo klucz. My nie przestajemy marzyć, działać, a każdy nowy produkt, kampanię, klienta przeżywamy jakby to był nasz pierwszy. Poziom naszego wkładu w markę i rozwój firmy tylko rośnie. Codziennie siadamy do biurka, nie ma taryfy ulgowej. Tempo w branży kosmetycznej jest zawrotne, a każde spóźnienie może przynieść wielkie straty. Tu trzeba być kreatywnym i sprawczym, ale na szczęście tych cech nam nie brakuje. Plany mamy dalekosiężne, nie traktujemy Say hi jako tymczasowego projektu. Tym bardziej, że firma fajnie się rozwija. Co roku podwajamy obroty i mamy plan to tempo utrzymać, żeby już w bieżącym przekroczyć graniczny milion. Pojawiły się też pierwsze propozycje od inwestorów. Zespół Say hi to wciąż głównie my dwie, aczkolwiek tak jak wspominałyśmy wcześniej, często korzystamy ze wsparcia specjalistów z różnych dziedzin. Rocznie jest to około 30 osób, nie wliczając naszych laboratoriów ani magazynu. Choć głównie reinwestujemy zyski w ciągły rozwój firmy, udaje nam się również na tym etapie nagradzać siebie za ciężką codzienną pracę.
 

źródło: "Rzeczpospolita" 02/06/2024: "Twórczynie marki kosmetycznej Say hi: zarabiamy mniej niż kiedyś w korporacji, ale niczego nie żałujemy".
# Cytat tygodnia
 reklama