Dorota Soszyńska, współwłaścicielka Oceanic: To dla mnie esencja sukcesu – wieloletnia obecność na rynku i tworzenie portfolio produktów, które z sobą nie konkurują, ale się uzupełniają. Miałam szczęście, że na początku swojej drogi spotkałam swojego męża, jesteśmy małżeństwem 42 lata. Współtworzymy firmę. Trafiłam na partnera, który całe życie mnie mobilizuje do rozwoju. (...) Wspólna praca sprawia, że nigdy nie ma między nami nudy. Śmieję się, że będę staruszką, która z laską maszeruje do biura. Bo naprawdę to lubię, to mnie napędza. Wierzę, że jeśli to, co robimy zawodowo, jest naszą pasją, to nigdy nie jesteśmy w pracy. Mam to szczęście. Ale ta droga wcale nie była łatwa. Bo wielu udaje się szybko odnieść sukces i zdobyć szczyt, ale prawdziwym wyzwaniem jest zostać na nim przez wiele lat. Wymaga to ciężkiej pracy, determinacji i konsekwencji. Czuję się nieustannym maratończykiem, który nie może się zatrzymać nawet na chwilę. Bo jeśli stanie i zacznie się rozglądać, to wszyscy go miną.
W żadnym supermarkecie we Francji czy w Anglii nie znajdziemy tylu lokalnych marek co u nas. I są to firmy z bardzo silnym DNA. Utrzymanie się na rynku nie było proste. Po wielkich sukcesach lat 80. znaleźliśmy się w kryzysie. Polacy kupowali wszystko, co było z zagranicy, nie liczyła się jakość, tylko kolorowe opakowanie z tekstem w obcym języku. My to przetrwaliśmy, znaleźliśmy miejsce na rynku. I jestem z tego dumna. Dziś widzę, że nasi klienci idą w tym samym kierunku co konsumenci z wielu krajów Unii Europejskiej. Cenią rodzime marki. (...)
Po latach intensywnej pracy doszliśmy do wniosku, że czas zwolnić. Miejscem mojego relaksu i odpoczynku jest Francja. Kiedyś bez względu na samopoczucie, szłam do pracy. Dziś wiem, że zdrowie jest najważniejsze. Kocham morze, pochodzę z Sopotu, więc ważny był dla mnie wybór miejsca, które jest blisko wody. Lazurowe Wybrzeże zachwycało mnie od lat. Lubię klimat i architekturę Nicei, bulwar nadmorski Cannes, port i malownicze uliczki Saint-Tropez, urokliwe miasteczka Prowansji – wypielęgnowane, w których powoli płynie czas. Cenię francuskie rzemiosło, liczne galerie sztuki, antykwariaty i tamtejszą kuchnię. Mieszkamy w Mougins, 800 metrów od domu Picassa, gdzie tworzył i spędził ostatnie 15 lat życia. Mamy z mężem ulubione miejsca, knajpki, czujemy się tam jak lokalni mieszkańcy.
Ze względu na moje obowiązki zawodowe w Polsce noszę buty na obcasach, we Francji tylko tenisówki i japonki. To wiele mówi o tym, jak się tam czuję. Absolutna swoboda. Kocham tę przyrodę, ciepły, łagodny klimat, słońce, błękitne niebo i zachwycające światło. Nigdy nie sądziłam, że będę mieć warzywniak, hodować pomidory, zioła, pomarańcze, cytryny, figi i oliwki. (...) W Polsce nie gotuję, bo nie mam czasu, we Francji lubię to robić. Zresztą kocham wszystko, co francuskie: kino, muzykę. Moje ulubione filmy to oczywi ście „I Bóg stworzył kobietę”, „Indochiny” i „Nietykalni”. Zachwycam się szykiem i klasą Catherine Deneuve, Carole Bouquet czy Sophie Marceau. Francuskie sztuka i muzea nie mają sobie równych. Zamierzam niedługo znów odwiedzić Paryż. Cel – wystawa Rothko.