Karol Szmich realizował się przez wiele lat na zewnątrz rodzinnej firmy. Był dobrze opłacanym konsultantem w międzynarodowych strukturach Accenture. 10 lat temu wrócił jednak do Łodzi. Ojciec doznał poważnego urazu kręgosłupa i wymagał długiego leczenia. W tej sytuacji jego pomoc w rodzinnej spółce była po prostu niezbędna.
To był stan wyższej konieczności. Zwolniłem się z pracy w korpo i przejąłem obowiązki taty. Oczywiście z głębokim przekonaniem, że to tylko na czas jego powrotu do zdrowia
- wspomina.
Przekazanie firmy dzieciom wydaje się naturalne, ale bywa z tym - jak wiadomo - różnie. Nie wszyscy palą się do przejęcia pałeczki w biznesowej sztafecie pokoleń. Często nasłuchawszy się w domu, jakie trudności i stresy związane są z prowadzeniem biznesu, młodzi kompletnie inaczej widzą własną przyszłość.
Wprowadziliśmy z żoną żelazną zasadę: w domu żadnych rozmów o interesach, pracy, finansach. Ale w biznesie trudno osiągnąć zalecany przez psychologów stan równowagi. Czy rano, czy wieczór, zawsze się coś dzieje. Nie potrzeba słów, by wyszły na jaw nasze zmartwienia, niepokoje i stres
- wspomina Józef Szmich.
Karol, choć przyszedł do firmy na chwilę, coraz bardziej wsiąkał w biznes rodzinny. Oczywiście początkowo był i szok kulturowy po pracy w korporacji, gdzie wszystko jest poukładane, a w mniejszym przesiębiorstwie panuje raczej "twórcze napięcie".
Z czasem zacząłem doceniać indywidualne podejście do ludzi, o które trudno w anonimowej i poddanej rygorowi procedur grupie. Chłodna i zdystansowana postawa nie zaraża energią i entuzjazmem. Z drugiej strony emocjonalne aspekty zarządzania mogą iść w parze z koncentracją na celach, z czego słyną korporacje
- wyjaśnia Karol Szmich.
Za swój atut uważa doświadczenie, które zdobył poza rodzinną firmą. To daje inne spojrzenie na biznes
Moja rada dla wszystkich potencjalnych sukcesorów: odetnijcie pępowinę, idźcie w świat, pokażcie, że jesteście ambitni, niezależni i samodzielni. Znajdźcie zatrudnienie u kogoś obcego lub otwórzcie własną działalność. Tak zdobędziecie wewnętrzną siłę, zaufanie do siebie, bez których sukcesja okaże się klęską
- doradza młody prezes.
Jego cele są ambitne. Przeprowadzić firmę przez transformację cyfrową, zrobić z Delii markę rozpoznawalną na świecie i podbić kolejne rynki.
Na świecie jest ponad 220 krajów, więc nie zabraknie mi roboty na kilkadziesiąt lat
- żartuje szef Delii Cosmetics.
Czy znajdzie się sukcesor po sukcesorze? Czteroletnia córeczka Karola, podobnie jak jej mama, chce być lekarzem, ale jej 1,5 roczny brat mówi, że będzie "deliowcem";-)
źródło: "Puls Biznesu. Weekend", kwiecień 2018, Mirosław Konkel: "Stratedzy piękna"
Polecamy również: