Henryk Orfinger, wiceprezes Dr Irena Eris: Czuję się jako element, który ma zapewnić środki na działalność socjalną rządu, wspierającą program wyborczy.
A jak można się nie godzić? Zamknąć firmę? Sprzedać ją zagranicznemu inwestorowi? I co dalej?
10 domków, 20 domków, 50 domków?
Rozszerzą się. Ja o tym wiem. Jednak aby być przedsiębiorcą, trzeba zdawać sobie sprawę z odpowiedzialności. W mojej organizacji pracuje około tysiąca osób. Jestem za nich odpowiedzialny.
Gdybym nie był w stanie, tobym nie miał firmy. Ludzie muszą dostać wypłatę w terminie, mają mieć prawidłowo interpretowany Kodeks pracy, mam stworzyć im warunki, w których chcą pracować. Firma istnieje 36 lat i są pracownicy, którzy są z nami ponad trzydzieści. I to, że jest trudniej, nie oznacza, że firma sobie nie daje rady. Zyskowność trochę spada, ale jednak efekty są ciągle pozytywne. Życie przedsiębiorcy charakteryzuje się zmiennością, jestem do tego przyzwyczajony po 36 latach i wiem, że po gorszych czasach przyjdą lepsze. Cały czas próbuję coś robić w ramach Konfederacji Lewiatan i Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego.
I kiedy mnie zapraszają politycy opcji, która mi się trochę nie podoba – nie dlatego że politycznie jest niewłaściwa, bo ja się w politykę nie bawię, ale ponieważ podejmuje działania wpływające na gospodarkę – to według mnie każda rozmowa ma sens, bo może przynieść jakąś zmianę.
Ależ oczywiście, że mówią za cicho. Mamy cztery organizacje przedsiębiorców, ale jeżeli pan zsumuje członków tych organizacji, to zobaczy pan, że co najwyżej 10 proc. firm jest w organizacjach.
No jaką silną grupę stanowimy? Tak naprawdę dużych, liczących się firm jest może nawet kilka tysięcy – to jest tylko kilka tysięcy głosów. Koniec.