To rynek, na którym liczą się trzy rzeczy: pogoda, pogoda i pogoda. Dlatego tak naprawdę trudno coś przewidzieć z roku na rok i porównywać. Sprzedaż zaczyna się w maju, choć w tym roku początek sezonu był bardzo słaby. W październiku widać, ile zostało sprzedane, a ile zwrócone do producentów.
To, że ten rynek rośnie, a produkty słoneczne wprowadzają szybko także nowi gracze, nie oznacza, że jest szczególnie atrakcyjny. Trzeba się tu pokazać ze względu na relacje z handlem i konsumentami, tzn. pokazać kompleksowe portfolio, bo to także kwestia wizerunku firmy. Są jednak lata, kiedy część firm dokłada do tego biznesu. (...)
Jesienią są zwroty, które bywają różne, zależnie od pogody. Trzeba je przyjąć do magazynu, zapłacić za logistykę, a potem rozpakowanie i utylizację bądź częściowe przywrócenie wartości. To ogrom pracy, który dużo kosztuje.
źródło: "Puls Biznesu", 4 lipca 2017, "Słonce nie zawsze świeci kosmetykom", Michalina Szczepańska