Dr Ewa Chlebus, dermatolog, współwłaścicielka kliniki Nova Derm:
Trend na codzienne używanie do skóry twarzy roślinnych olejów, który rozpowszechnił się w ciągu ostatnich lat w Polsce, zbiera teraz żniwo. Wiele kobiet kremy zastąpiło olejami. Arganowy, kokosowy to te najpowszechniejsze (…)
W jaki sposób oleje szkodzą cerze? Przecież są naturalne, z roślin. Wydaje się, że to samo dobro. Przynajmniej tak je reklamują firmy kosmetyczne.
Co gorsza, marketing firm kosmetycznych nie zostawia żadnej przestrzeni na to, że oleje mogą nie służyć skórze. Żadnych przeciwwskazań, same peany. Dlatego pacjentki trafiają do mnie, dopiero kiedy mają poważne zmiany na skórze twarzy, często aż po dwóch latach.
Bezpośrednie mechanizmy negatywnego działania olejów na skórę są dwa. Pierwszy to zatykanie ujść mieszków włosowych. Gęsty olej przylepia się do warstwy rogowej naskórka, dostaje do mieszka i zapycha go, tworzy wokół niego stan zapalny. To taki sam mechanizm jak podczas tworzeniu się trądziku. Powstają krosty, grudki, czasem pojawia się świąd.
Drażniąco mogą też działać zapachy olejów. Przy stosowaniu przez dłuższy czas pachnącej, oleistej, gęstej substancji na skórę może powstać stan zapalny. Szczególnie jeśli mamy do czynienia z cerą wrażliwą.
A przypomnę, że taką cerę ma już prawie połowa Polaków i liczba ta rośnie. Podrażniona skóra wrażliwa da albo alergię na kosmetyki, albo pojawi się na niej trądzik ludzi dorosłych czy trądzik różowaty.
Ale jak to możliwe, żeby one szkodziły, skoro w tej chwili prawie każda marka kosmetyczna chwali się jakimś olejem w ofercie? Obiecują nawilżanie, regenerację skóry, uszczelnianie naczynek, promienną cerę. Ten przekaz marketingowy jest wszechobecny.
Z medycznego punktu widzenia nie ma w tym słowa prawdy. Jako lekarz dość szybko mogę się zorientować, co obecnie szkodzi pacjentom, śledząc trendy w mediach społecznościowych, w internecie, słuchając wywiadów o kosmetykach, czytając blogi, oglądając reklamy.
Jest duże prawdopodobieństwo, że to, co aktualnie modne, powoduje gros problemów dermatologicznych z cerą. W erze przed internetem wystarczyło obejrzeć reklamy kosmetyków w telewizyjnym prime timie i odpowiedź była prawie gotowa.
Modna od jakiegoś czasu koreańska pielęgnacja poleca olejowy demakijaż.
Gdyby to stało się masowe, mogłabym już nie wychodzić z gabinetu. Miałabym jeszcze większe kolejki pouczulanych pacjentek. (…)
źródło: „Wysokie Obcasy”, 12 maja 2018, "Nie olewaj cery", wywiad Aleksandry Lubańskiej-Czubak z dr Ewą Chlebus