Blanka Chmurzyńska-Brown komentuje kontrowersyjny temat testowania kosmetyków na zwierzętach

Blanka Chmurzyńska-Brown komentuje kontrowersyjny temat testowania kosmetyków na zwierzętach

W Unii Europejskiej obowiązuje zakaz testowania kosmetyków na zwierzętach. Co jakiś czas pojawiają się jednak w sieci „czarne listy” firm i marek testujących produkty kosmetyczne na zwierzętach. "Wysokie Obcasy" sprawdzały, jak fakty mają się do opinii (i jakże częstych głosów świętego oburzenia).

Każdy nowy produkt kosmetyczny i nowy składnik muszą być w jakiś sposób przetestowane. W UE testuje się in vitro lub na wolontariuszach (testy na wolontariuszach służą tylko potwierdzaniu prawdziwości deklaracji marketingowych, a nie ocenie bezpieczeństwa). W 80 proc. krajów świata, jak wynika z danych przedstawionych przez Parlament Europejski w maju 2018 roku, wciąż testuje się na zwierzętach, bo to metoda tańsza i mniej czasochłonna.

O komentarz w kwestii testów na zwierzętach i obowiązującego w tej materii prawodawstwa została poproszona dyrektor generalna Polskiego Związku Przemysłu Kosmetycznego, Blanka Chmurzyńska-Brown.

Nie istnieją w obrocie substancje, które nigdy nie były testowane na zwierzętach, od roku 2013 żaden nowy składnik nie został wpisany do rozporządzenia kosmetycznego. Nowe składniki są obecnie testowane, ale zgodnie z przepisami robi się to metodami alternatywnymi (…) Problemem jest jedynie to, że w tej chwili nie możemy uzyskać za pomocą metod alternatywnych wszystkich koniecznych danych, np. toksykologicznych, ponieważ nie ma jeszcze naukowych rozwiązań. Rozwój metod alternatywnych cały czas trwa.

W Chinach testowanie kosmetyków na zwierzętach trwa w najlepsze i to właśnie obecność marki na tym rynku najczęściej powoduje wpisanie firmy na „czarną listę”. Testy kosmetyków nie są obowiązkowe, ale są dopuszczalne w Kanadzie, USA i w Rosji.

W USA kosmetyki są testowane, gdy wymaga tego Agencja Żywności i Leków (Federal Drug Administration). W praktyce nie wymaga tego tylko w przypadku najprostszych produktów nawilżających, pielęgnujących, myjących. Pozostałe – zawierające składniki aktywne biologicznie czy filtry UV – są klasyfikowane jako leki, a wtedy muszą być testowane

– wyjaśnia Blanka Chmurzyńska-Brown.

Tym ogólnoświatowym praktykom sprzeciwia się Unia Europejska. W maju 2018 roku Parlament Europejski przyjął rezolucję, w której wezwał polityków wszystkich krajów do wprowadzenia globalnego zakazu testowania kosmetyków na zwierzętach i do zakazu sprzedaży składników na nich testowanych. Unia chce, by takie przepisy weszły w życie do 2023 roku.

W Stanach Zjednoczonych i Kanadzie już pojawiają się pierwsze sygnały o chęci zmian przepisów na wzór regulacji europejskich

– mówi Blanka Chmurzyńska-Brown.

A co z kosmetykami koreańskimi czy rosyjskimi obecnymi na unijnym rynku?

Prawo zabrania dopuszczania do sprzedaży testowanych na zwierzętach kosmetyków pochodzących z krajów trzecich, ale pytanie, jak ten zakaz egzekwować?Musiałaby tego pilnować inspekcja sanitarna poszczególnych krajów Wspólnoty. Wymagałoby to przyglądania się każdemu produktowi, wnikliwego czytania jego dossier. Czy tak jest w praktyce i czy tak szczelny jest rynek UE? Tego nie wiemy. Możemy się domyślać, że nie, bo Parlament Europejski w lutym 2018 roku pisał na swojej stronie internetowej, iż „posłowie zauważają, że chociaż stopień przestrzegania zakazu [testowania] w UE jest bardzo wysoki, to poważnym problemem pozostaje brak w dokumentacji produktu kompletnych i wiarygodnych danych o testowaniu na zwierzętach, w szczególności w przypadku produktów kosmetycznych importowanych do UE z państw trzecich”

- skomentowała dyrektor generalna Związku.
 

źródło: "Wysokie Obcasy", 11 sierpnia 2018, Martyna Kraus-Piątek: "W 80 proc. krajów świata testuje się kosmetyki na zwierzętach, bo jest tanio i szybko. Nie ma składników nietestowanych na zwierzętach"
# Cytat tygodnia
 reklama