Olga Zajączkowska, Jusee Cosmetics: certyfikacja podnosi wiarygodność deklarowanych wartości marki

Olga Zajączkowska, Jusee Cosmetics: certyfikacja podnosi wiarygodność deklarowanych wartości marki

>>Certyfikaty, których przyznanie wiąże się z potwierdzeniem u dostawców, że składniki nie są i nigdy nie były testowane na zwierzętach, są potwierdzeniem transparentności i etyki biznesowej. To kluczowe aspekty dla stale rosnącej grupy świadomych konsumentów. <<

Certyfikaty – czy nie wydaje się Pani, że konsumenci wydają się gubić w nadmiarze znaczków na etykiecie, które z założenia przecież mają przedstawić dany produkt w jak najlepszym świetle…?

Olga Zajączkowska, Director of Product Development Jusee Cosmetics:
Klienci są dziś świadomi tego, że swoją decyzją zakupową mają realny wpływ na politykę przedsiębiorstw. Zwracają się w kierunku slow, czyli minimalistycznego konsumowania. Kluczowym aspektem jest dla nich zaangażowanie społeczne i ekologiczne wybieranych brandów, co z kolei przekłada się na jakość oraz funkcjonalność produktów i usług - nie tylko w branży beauty. Czytają etykiety, dochodzą do źródeł, zwracają uwagę na autentyczność i transparentność brandów. Szukają niezależnego źródła, które potwierdzi, że deklaracje marketingowe składane przez markę są prawdziwe. Dlatego rzetelność przekazu znajdującego się na etykiecie, potwierdzona przez niezależne, międzynarodowe certyfikaty oraz jego spójność z wizerunkiem marki, są niezwykle ważne i pożądane. Coalition for Consumer Information on Cosmetics (CCIC), która przyznaje logo Leaping Bunny zrzesza 8 krajowych organizacji praw zwierząt i powstała właśnie w odpowiedzi na rosnącą świadomość konsumentów oraz potrzebę promowania wysokich standardów etycznych w branży beauty.

W komunikacji opakowań Jusee chcieliśmy podkreślić wartości zarówno marki, jak i produktów, które tworzą DNA brandu. Na kartoniku każdego produktu w formie ikon zostały wyeksponowane informacje o tym, że formuły kosmetyków są autorskie, że kosmetyki są wegańskie, że opakowanie nadaje się do recyclingu oraz to, że kochamy zwierzęta. Założenia stanowiące DNA marki Jusee pozostały niezmienione już od momentu zaiskrzenia w naszych głowach pomysłu na markę. To nimi kierowaliśmy się, wybierając strategicznych partnerów i podwykonawców. Początkowo komunikowaliśmy je własnymi ikonami, podkreślając nasze wartości. Dzisiaj z dumą zamieniamy je na niezależne, międzynarodowe certyfikaty.

Certyfikat Leaping Bunny to dla nas ważne osiągnięcie. Logo Leaping Bunny na kartoniku Jusee to ogromny sukces, na który pracowaliśmy od samego początku. Jest ono wiarygodnym, niezależnym dowodem na to, że marka jest wolna od okrucieństwa. Jest jednym z najbardziej rygorystycznych certyfikatów. Jusee jako pierwsza polska marka kosmetyczna pomyślnie przeszła proces certyfikacji dołączając do elitarnego, międzynarodowego grona etycznych brandów. 

Czy są certyfikaty lepsze i gorsze? Możemy tu przyjąć jakąś metodologię, która by je uwiarygadniała?

OZ: Można tak powiedzieć… Organizacje, które zarabiają na certyfikowaniu produktów, np. wegańskich, przyjaznych zwierzętom, ekologicznych pojawiają się jak grzyby po deszczu. Na co więc warto zwrócić uwagę i które certyfikaty są wiarygodne? Jeśli chodzi o certyfikację firm wolnych od okrucieństwa wobec zwierząt są to niezależne organizacje non-profit takie jak: Leaping Bunny, CCF – Choose Cruelty Free i PETA. One wymagają od certyfikowanych firm dużej transparentności całego procesu produkcji. Jak już wspomniałam, Leaping Bunny to jeden z najbardziej rygorystycznych certyfikatów. Tym co odróżnia go od innych programów, to surowe normy dotyczące przeciwdziałania testów na zwierzętach (zakazanych min. w UE), monitoring dostawców i ich obowiązkowe audyty. Dzięki temu program gwarantuje, że testy na zwierzętach nie były przeprowadzane na żadnym etapie rozwoju produktu. Co więcej, produkt nie może być sprzedawany na rynkach, na których te testy wciąż obowiązują. Tym samym organizacja reprezentuje globalną politykę w zakresie ochrony zwierząt.                                                                                                                

No właśnie, njwięcej emocji w branży kosmetycznej budzi kwestia testów na zwierzętach – od dawna zresztą w UE zakazanych, a i Chiny liberalizują swoją politykę w tym temacie… Skąd więc tak relatywnie duże zainteresowanie firm certyfikatem potwierdzającym właśnie brak testów na zwierzętach?

OZ: Certyfikaty, których przyznanie wiąże się z potwierdzeniem u dostawców, że składniki nie są i nigdy nie były testowane na zwierzętach są potwierdzeniem transparentności i etyki biznesowej. Jak wspomniałam na wstępie, są to kluczowe aspekty dla stale rosnącej grupy świadomych konsumentów. Firmy ubiegające się o certyfikat gwarantują, że w całym procesie rozwoju produktu nie ucierpiało żadne zwierzę i nie dystrybuują swoich produktów na rynkach, które wymagają testów na zwierzętach. Zgadzają się na niezależne audyty i coroczną akredytację statusu wolnego od okrucieństwa. Nie jest łatwo znaleźć się w tym elitarnym gronie marek spełniających wszystkie rygorystyczne warunki - często również z uwagi na dostęp do wrażliwych danych. Certyfikacja podnosi rangę i wiarygodność deklarowanych wartości marki.

Czy są jakieś rynki, które kwestie certyfikatów traktują superpoważnie? Z czego to wynika?

OZ: Kryzys klimatyczny, kwestie równości płci, prawa zwierząt… To są tematy globalne, za którymi opowiadają się całe społeczeństwa. Tego też oczekują od właścicieli brandów. Obserwujemy z roku na rok coraz więcej wegańskich zachowań, takich jak kupowanie produktów roślinnych i kosmetyków cruelty-free. Do głosu dochodzi pokolenie, któremu zależy i żaden rynek nie może być wobec niego obojętny.

Jak pewnie Pani wie, są firmy, które deklarują, że zamiast kosztów związanych z przyznaniem certyfikatów, wolą zainwestować te pieniądze w dalszy rozwój firmy, edukację konsumentów czy konkretne działania na rzecz środowiska czy angażujące lokalną społeczność. Co Panią osobiście przekonuje, by z certyfikacji nie rezygnować?

OZ: Zmiana klimatu, która jest dziś jednym z kluczowych czynników definiujących tak zwane „nowe społeczeństwo”, pokazuje, że inicjatywy zrzeszające świadomych konsumentów wymuszają na markach podjęcie działań - najogólniej mówiąc - dla ochrony planety. Edukacja konsumentów czy prospołeczne działania to obszary, w których aktywnie działamy i nie chcemy z nich pod żadnym pozorem rezygnować. Jednak uważamy, że powinny być one prowadzone przez marki, których etyczność nie stoi pod znakiem zapytania. Transparentne, które również na etapie dobierania partnerów biznesowych, działają w zgodzie z deklarowanymi wartościami. Niezależne certyfikaty organizacji non-profit dają pewność, że żaden z etapów rozwoju marki nie pozostawia nic do zarzucenia. Tworzą jakościowe standardy, które zmieniają branżę beauty. To mnie przekonuje.

Dziękuję za rozmowę
Lidia Lewandowska, Wirtualne Kosmetyki
# Wywiady i opinie
 reklama