BasicLab Dermocosmetics obchodzi 6. urodziny. Marka stała się prawdziwym #lovebrandem. Doceniana jest za superwysoką jakość, skuteczność produktów, autentyczność i bliskość relacji z klientami. Joanna Zgajewska i Anita Zacharska miały spójną wizję, jakim brandem ma być BasicLab. Nie obawiały się pójść w pewnych kwestiach pod prąd. Konsekwentne, mocno zaangażowane w biznes i odporne na przeciwności, które nie zachwiały ich wiarą, że musi się udać!
Odpowiemy przewrotnie: trochę z egoizmu, trochę z altruizmu. Decyzja o założeniu własnej marki wynikała z rosnącego poczucia, że pomimo tak bogatej oferty rynku kosmetycznego, ciągle nie możemy znaleźć na rynku produktów dla siebie, odpowiadających potrzebom naszej wymagającej skóry. Równocześnie zdawałyśmy sobie sprawę, że nie jesteśmy jedyne: wiele kobiet boryka się z podobnym problemem, tyle, że my - dzięki zdobytemu doświadczeniu - dokładnie wiemy, jak powinny wyglądać formuły kosmetyków, które będą działać i przyniosą zauważalne efekty!
Gdyby nie nasi życiowi partnerzy, ich wiara w nas i zaufanie do tego, co robimy, pewnie dłużej odwlekałybyśmy start własnej marki, szlifując i polerując koncept… Obie w końcu jesteśmy perfekcjonistkami. Oni ocenili nasz pomysł czysto biznesowo, na poziomie cyfr, i stwierdzili, że warto, a nawet trzeba spróbować. Prosty rachunek i działamy!
Cóż, jak każdy przedsiębiorca mierzyłyśmy się z nieuniknionymi „obiektywnymi przeciwnościami” losu: my dopięłyśmy wszystko na ostatni guzik, wszystkie elementy układanki w gotowości, a tu, na przykład, opakowania nie dojechały na czas do fabryki i cały misterny plan się sypie. Teraz podchodzimy do takich sytuacji z większym spokojem: wiemy, że jesteśmy w stanie sobie poradzić z każdym wyzwaniem, bo po prostu przećwiczyłyśmy w praktyce niejeden scenariusz. Zawsze da się znaleźć rozwiązanie.
W zeszłym roku praktycznie podwoiliśmy zespół i - jak każdy twórca marki - wciąż uczymy się trudnej sztuki delegowania. To nie jest proste. BasicLab się rozrasta, ale w dalszym ciągu pozostaje autorską marką. Zachowujemy czujność, pierwsze dostrzegamy każdy drobiazg, zupełnie jak mama pierwsza dostrzega każdy detal u swojego dziecka… No i jak każdej mamie zależy nam, żeby nasze dziecko było lubiane i miało wielu przyjaciół! (śmiech)
Kiedy pytają nas o tajemnicę sukcesu, zawsze mówimy, że tu nie ma tajemnicy: potrzeba dobrze przemyśleć koncept i przygotować strategię, a potem konsekwentnie go realizować. Konsekwencja jest wyzwaniem, ale nie ma nic gorszego dla wiarygodności marki niż nerwowe skakanie z kwiatka na kwiatek. Jaką wartość ma strategia, którą tak chętnie i szybko się porzuca na rzecz pojawiającego się trendu? Przedstawiamy się klientowi jako marka o określonych cechach i wartościach, a potem zakładamy inną maskę, żeby wpisać się w trend, który jest na fali? To nie działa ani w związkach, ani w relacji klient-marka.
Satysfakcja? Zawsze odczuwamy ogromną radość, trzymając w ręku nowy produkt: to efekt wielu miesięcy ciężkiej pracy całego zespołu. Potem jeszcze szczypta stresu: czy na pewno wszystko przewidziałyśmy? Jak propozycję odbiorą klienci? A potem ulga i fala euforii, kiedy przychodzą entuzjastyczne komentarze od ludzi: że nasz produkt pomógł, że „trafiłyśmy w dziesiątkę”.
Nie potrafimy wybrać. Z jednej strony rozpiera nas duma z każdego produktu, który podbił serca BasicLoverek i w konsekwencji zyskał miano bestsellera. Tworzymy przecież dla ludzi. Z drugiej strony mamy listę pozycji, które naszym zdaniem zasługują na najwyższe miejsca w rankingu uznania. My po prostu dobrze znamy każde nasze dziecko i wiemy jakie ma talenty. Czasem po prostu nie trafiło jeszcze na swój czas.
Co do planów: nasi klienci na pewno nie będą rozczarowani. Nie zdradzimy zbyt wiele, ale w 2024 wkroczymy na kilka nowych obszarów…
Niezmiennie pracujemy nad promowaniem naszego autorskiego konceptu „5 filarów związku z pielęgnacją BasicLab”. Chcemy, żeby każda kobieta w Polsce, Japonii czy Francji poznała ten alfabet pielęgnacji i rozumiała wagę każdego z pięciu elementów. Równocześnie bardzo zależy nam na tym, żeby kobiety przestały się tak surowo oceniać i podchodziły do siebie z wyrozumiałością. Dlatego od samego początku, w kampaniach reklamowych pokazujemy prawdziwą skórę modelek, bez retuszu skóry, aby widoczna była jej prawdziwa struktura. Takie podejście wciąż nie jest popularne, ale chodzenie pod prąd nie jest nam obce. Cieszy nas, że w środowisku BasicLab jest postrzegane jako marka, której warto się przyglądać, bo jest innowacyjna i trafnie wyczuwa potrzeby rynku. To nie jest efekt kalkulacji, ale naszej bliskiej relacji z klientami. W końcu wiesz, czego potrzebuje Twoja bliska przyjaciółka, bo jej uważnie słuchasz i życzysz jej jak najlepiej!