Nas się albo kocha, albo... nie zna - Elżbieta Karwik i Aleksandra Lemmle opowiadają o pomyśle na Be The Sky Girl

Nas się albo kocha, albo... nie zna - Elżbieta Karwik i Aleksandra Lemmle opowiadają o pomyśle na Be The Sky Girl

Kochają agenta Jamesa, emanują pozytywną energią i przekonują, że prawdziwa Sky Girl nie boi się sięgać naprawdę wysoko. Rozmawiamy z Elżbietą Karwik i Aleksandrą Lemmle, właścicielkami marki Be The Sky Girl.

Kim jest dziewczyna Be The Sky Girl?

SKY GIRL może być każdą z nas... To dziewczyna, która wie, czego chce, i ma odwagę, by po to sięgać. Ma marzenia i plan ich realizacji. Jest niezależna i sama podejmuje swoje decyzje, a zarazem ma umysł i serce otwarte na innych. Emanuje energią, pasją i mocą sprawczą, co czyni ją piękną i seksowną - tak po prostu. SKY GIRL jest kobieca, delikatna i wrażliwa, a zarazem silna i decyzyjna.

Taką SKY GIRL możemy spotkać na swojej drodze bardzo często, bo jest ich mnóstwo, tylko nie wiedzą, że mogą być inspiracją dla innych. Swoją postawą i działaniem dają energię, pokazują, że można – są zwykłe i niezwykłe zarazem! Łączą różne role w swoim życiu, ale nigdy nie zapominają, że przede wszystkim są kobietami!

SKY GIRL nie jest idealna, ale... idealnie sobie z tym radzi.

Co konsumentki polubiły i doceniły w Waszej marce?

O to trzeba by pewnie zapytać konsumentki, ale często pół żartem, pół serio mówimy, że nas się albo kocha albo nie zna... Dokładnie tak samo jest z marką, którą tworzymy. Kiedy ktoś raz spróbuje kosmetyków Be The Sky Girl, pokocha je za jakość, za działanie, za ciekawe rozwiązania, za mnóstwo składników aktywnych, za zwariowane nazwy produktów, za design, po prostu za całokształt.

Poza tym, a może przede wszystkim wierzymy, że nasze Sky Girls, które codziennie stosują nasze kosmetyki po przebudzeniu i przed snem, pokochały nasze produkty za przesłanie, które chcemy przekazywać kobietom, żeby nie bały się latać wysoko.

Same również jesteśmy konsumentkami, które podejmując decyzje zakupowe stawiają na wysoką jakość oraz skuteczność. Chciałyśmy stworzyć takie kosmetyki, których z chęcią będziemy używać same i będziemy mogły bez wahania polecić przyjaciółce. Udało się!

W ostatnim czasie rynek jest coraz bardziej otwarty na autorskie, młode marki. Z czego Waszym zdaniem to wynika?

Przede wszystkim wynika to z potrzeby zmian, które cały czas się dzieją w kosmetycznym świecie. Młode, autorskie marki, które pojawiają się na rynku w dużej większości są brandami eko lub natural. Wystarczy spojrzeć co dzieje się z dużymi markami kosmetycznymi, wprowadzają do swojej oferty serie kosmetyków z dobrym naturalnym składem, aby nadążać za trendami.

Otwarcie rynku na nowe wynika z preferencji oraz codziennych wyborów dokonywanych przez konsumentów. W dobie łatwego dostępu do internetu i mediów społecznościowych, które stały się istotnym elementem naszego życia dużo łatwiej dotrzeć do nowości.

Poza tym konsumenci już wcale nie chcą używać tego co wszyscy, stawiają na oryginalność, wolą kupić sukienkę u młodego projektanta niż w "sieciówce", podobnie jest z kosmetykami.

Co jest dla Was ważne w tworzeniu kosmetyków?

Na pierwszym miejscu zawsze stawiamy jakość. Wszystkie nasze formuły są przemyślane i dokładnie przebadane, ale również przetestowane na nas, na przyjaciołach, na bliskich. Musimy mieć 100% pewności, że to działa! Poza tym tworząc kosmetyki Be The Sky Girl stawiałyśmy na to, aby były skuteczne, a przy tym bardzo wielozadaniowe.

Nie zależało nam na tym, aby wyprodukować kilkanaście linii zróżnicowanych pod kątem rodzaju cery. Ważniejsze było to, żeby nasze formuły były wielofunkcyjne, ale nie dlatego, że tak je nazwiemy... faktycznie muszą zawierać składniki aktywne, które będą odpowiednio pielęgnowały każdy rodzaj cery.

Najlepszym przykładem takiego produktu jest nasz krem liftingująco- rozświetlający Agent White, James White, który stanowi bombę antyoksydantów i składników niezbędnych zarówno do pielęgnacji cery suchej, mieszanej, a nawet tłustej. Starałyśmy się również, tworząc nasze produkty, obalić jeden z naszych ulubionych pielęgnacyjnych mitów- 30+, 40+, 50+... Nasze kosmetyki nie “zwracają uwagi” na wiek: córka może je "podbierać" mamie i na odwrót.

Macie swojego ulubieńca z portfolio BTSG?

Pytanie o to, który produkt jest naszym ulubieńcem, to jak pytanie matki o to, które dziecko bardziej kocha...:-) Każdy z naszych kosmetyków jest na swój sposób wyjątkowy, a poza tym są tak różne, że trudno byłoby nam wybrać jeden.

Kochamy Agenta Jamesa White, bo jemu nie można się oprzeć... Kto stosował ten zrozumie, ale poza tym każda z nas ma wśród naszych produktów swojego ulubieńca, który idealnie zaspokaja potrzeby naszych bardzo różnych typów cery.

(Ela) Ja uwielbiam Easy Going – emulsję do demakijażu za jej skuteczność i delikatność zarazem. Zawsze powtarzam naszym Sky Girls, że to podstawa pięknej i zdrowej cery. Bez dobrego demakijażu nawet najlepszy krem nie będzie działał.

(Ola) Moimi faworytami są sera KEEP. Mam wrażliwą a za razem problematyczną cerę i w zależności od potrzeby mogę stosować je zamiennie. KEEP CALM na noc łagodzi podrażnienia, KEEP PURE gdy pojawiają się niedoskonałości, a na co dzień pod makijaż KEEP LIFT – po 40 to już must have!

Czy czujecie się firmą „born-global”?

Naszym marzeniem i myślą, która nam przyświecała, kiedy tworzyłyśmy Be The Sky Girl było- "born in Poland flying worldwide". Póki co rozwijamy sprzedaż w Polsce, ale kto wie co jeszcze przyniesie ten rok... Podczas targów Cosmoprof w Bolonii odbyłyśmy mnóstwo inspirujących i obiecujących rozmów. Poza tym dostępność naszych produktów na lotniskach w sieci drogerii Aelia Duty Free sprawia, że naszych kosmetyków już teraz używają Sky Girls w różnych strefach czasowych.

Powodzenia Dziewczyny!

Lidia Lewandowska, Wirtualne Kosmetyki

# Wywiady i opinie
 reklama