Z jednej strony jest przymus segregacji śmieci, z drugiej strony coraz większa świadomość, że nie radzimy sobie jako kraj z rzetelną segregacją, więc czujemy się oszukani jako społeczeństwo.
To się przekłada na zaufanie do wszelkich trendów wokół tej materii… Na przykład cała histeria z plastikiem. Nie wyeliminujemy go z życia, to pewne, pokazała to pandemia i strach o bezpieczeństwo własne i naszych bliskich. Najważniejsze, żeby nauczyć się go używać racjonalnie.
Hipokryzją jest głoszenie tezy, że opakowania szklane są lepsze, kiedy ich ślad węglowy nie jest możliwy do ukrycia, a żeby były bezpieczne w podróży – pakowanie ich w pseudo-eko kartoniki ochronne i jednoczesne niszczenie lasów.
Konsument przestał wierzyć w ekocertyfikacje, kiedy posiadł wiedzę, kto i na jakiej zasadzie te certyfikaty przyznaje. Nie ma to znaczenia, że jeszcze wczoraj byliśmy jedynymi posiadającymi jakiś tam certyfikat. To nie jest dzisiaj do niczego potrzebne, a już na pewno nie jest wiarygodnym dowodem tzw. słuszności. Podłączenie się niemalże wszystkich marek do nurtu eko, przestało już eko-deklarację czynić godną pożądania w oczach konsumenta.
Reasumując, im większa świadomość użytkowników, tym większe znużenie tematem...
Zamiast przyklejać sobie do czoła etykietę "jestem eko zwolennikiem" i robić szum o szklane opakowanie, lepiej zakręcać w domu wodę, gasić światło, nosić własną torbę na zakupy i zacząć uprawiać sport (a chociażby zmienić auto na rower wtedy, kiedy to możliwe). Planeta odczuje to znacznie bardziej in plus niż bicie piany o maleńki słoik z kremem, kupowany często. Taka mała pojemność wystarczy na krótko, a umycie opakowania do powtórnego użycia wymaga zużycia ogromnej ilości wody. Skórka nie warta wyprawki jednym słowem. W tym samym czasie duże recycklingowalne plastikowe opakowanie, które wystarczy na znacznie dłużej, będzie mogło być powtórnie przetworzone, na przykład na ciepły polar, noszony zamiast naturalnego swetra z owczej wełny, który nie tylko „gryzie”, ale i nie jest wegański; -)
Trzymam się tej zasady. Widzę również, że odbiorcy marki MELLI care, po nasyceniu się dostępnością małej tuby, której to wdrożenia byłam przeciwna, ale ugięłam się „pod naporem oczekiwań rynku”, wracają do nas po opakowania duże, 300 ml z pompką, bo duża butelka jest wygodna, bardziej korzystna cenowo i wystarczy jedna w miejsce 6 tub!!!
To jest dopiero eko-postawa naszych konsumentów. Jestem im wdzięczna za to, że pokochali MELLI care, że wiedzą, co znaczy być tak naprawdę przyjaznym dla planety i nie ulegają złudnym modom.