W tym roku zgłosiło się niemal 580 firm: od światowych gigantów po niewielkie manufaktury. Odkrywanie najciekawszych kosmetyków w takim oceanie piękna jest na pewno wyzwaniem, ale przede wszystkim wielką przyjemnością.
To, co nas wyróżnia, to na pewno olbrzymia aktywność na social mediach. Można to z łatwością sprawdzić wpisując na Instagramie hasztag #LoveCosmeticsAwards lub przeglądając zapisane relacje konkursowe na naszym profilu. W LCA wszystko jest transparentne. Od pierwszego dnia napływania zgłoszeń pokazujemy z jurorami i ich testerami, jakie kosmetyki biorą udział w konkursie. Dzielimy się opiniami o najciekawszych produktach. Pokazujemy zastosowania. Wychwytujemy trendy i opowiadamy o nich. Robimy to merytorycznie, ale bez przynudzania. Wiele osób mówi nam, że ten czas publicznych testów, jest niezwykle ciekawy, bo pokazujemy rynek przekrojowo. Jak dotąd jest to praktyka nieznana i niestosowana w innych konkursach tego typu.
LCA jest więc wielomiesięczną opowieścią o świecie piękna, a gala wręczenia nagród swoistą wisienką na torcie każdej edycji. Bardzo cieszą nas pozytywne opinie o samej imprezie. Że ma swój klimat, charakter, klasę, ale bez napuszonej atmosfery. Myślę, że to nasza wspólna zasługa. Te coroczne spotkania udowadniają, że mimo konkurencyjności rynku, międzyludzkie relacje mogą być koleżeńskie i życzliwe.
Od pierwszej edycji konkursu postanowiłam, że konkursowa statuetka serca nie może być pusta - musi mieć jakieś głębsze przesłanie. Dlatego co roku dzielimy się pierwiastkiem dobra. W tym roku również wspieramy Fundację Piękniejsze Życie, bo jej działania są nam szczególnie bliskie – warsztaty makijażowe i pielęgnacyjne dla onkopacjentek to dowód, że branża kosmetyczna nie zapomina o konsumentkach, kiedy te znajdą się na życiowym zakręcie.
Bardzo dziękuję wszystkim uczestnikom LCA 2023. Gratuluję finalistom i laureatom tej edycji. Tymczasem w redakcji myślimy już nad LCA 2024. Na pewno wcielimy w życie sporo nowych pomysłów. 5. edycja zamyka pewien etap, ale otwiera na nowe rozdanie.