Próżno go szukać w drogeriach sieciowych, prywatnych, na półkach supermarketów. Okazuje się jednak, że Przemysławka wcale nie wyzionęła ducha. Tak naprawdę w ostatnim czasie 100-letnia woda kolońska złapała drugi oddech. Modę na tego starego, polskiego klasyka przywracają... barberzy. To właśnie wśród hipsterskich brodaczy zapach z 1919 roku zaczyna być naprawdę popularny.
W Polsce, z przyczyn historycznych, kosmetycznych marek z bardzo długimi tradycjami przetrwało niewiele. W przeciwieństwie na przykład do Francji czy Włoch, gdzie niektóre marki mogą liczyć i po 300 lat.
Czasem po latach takie stare rodzinne marki emigrują do portfolio wielkich kosmetycznych koncernów, za to z całym dobrodziejstwem inwentarza. Polska perfumeria nie ma znaczącego stanu posiadania. Tym bardziej cieszy, że taki brand jak Przemysławka ostał się, a pewne zmiany na rynku dały mu szansę na powrót do gry (nawet jeśli skala stosunkowo nieduża).
Przemysławka weszła na rynek w roku 1919. Produkcja perfum ruszyła w poznańskiej Fabryce Perfum i Mydeł Henryka Żaka. Był to świeży, cytrusowy zapach, z domieszką ziół, drzewa sandałowego i cedru stworzony przez perfumiarza Mieczysława Jastrzębskiego.
W Polsce wodę kolońską reklamował śpiewak Jan Kiepura, przekonując, że jest "doskonała do porannej toalety".
Nasza Przemysławka nie ograniczała się jednak tylko do granic odrodzonego państwa. Prężny przedsiębiorca z Poznania sprzedawał zapach do Ameryki, Egiptu, Chin czy Indii. Przejęcie władzy przez komunistów po drugiej wojnie światowej to nieuchronne dla wielu prywatnych właścicieli: "koniec marzeń, panowie".
Zakład znacjonalizowano, ale sama Przemysławka przetrwała. Produkowała ją w PRL-u państwowa fabryka Pollena Lechia, a woda była sprzedawana w drogeriach i kioskach Ruchu.
Przemysławka zdetronizowana została dopiero w latach 70-tych przez (nomen omen) Brutala. W 1997 roku Pollenę Lechię kupił niemiecki koncern Beiersdorf, ale zapach nie bardzo pasował do portfolio. Dlatego już po roku prawa do produkcji tej wody kolońskiej sprzedano Przedsiębiorstwu Farmaceutyczno-Chemicznemu Synteza.
Przez lata produkt zapomniany, wrócił na rynek wraz z trendem barberskim. Przemysławkę "odkopał" znany poznański golibroda Adam Szulc. W zasadzie dzięki niemu zapach można znaleźć obecnie w coraz większej ilości barber shopów. To produkt zdecydowanie vintage, ale na takie można przecież znaleźć świetne marketingowe kreacje i rozbudzić rynkowy popyt. W rozmowie z "Forbesem" Mateusz Hoppe, szef marketingu Syntezy mówi, że firma wierzy w potencjał Przemysławki, w jej sentymentalną wartość.
- Z naszych badań wynika, że coraz liczniejsza grupa nabywców przyznaje, że używali jej ich ojcowie czy dziadkowie - mówi.
Na kanwie wspomnień, a czasem po prostu dlatego, że zapach im pasuje, po Przemysławkę sięgają młodsze pokolenia. Z modą - wiadomo - lubi wracać;-) Klimat retro potrafi sprzyjać starym markom, jeśli znajdzie się na nie jakieś świeże pomysły.